Umiar i minimalizm



Dzisiaj będzie o umiarze, prostocie i sztuce minimalizmu. W epoce kiedy każdy dąży do pełni życia, jak największej satysfakcji i spełniania marzeń, jest dokładnie tym, czego potrzebujemy, ponieważ wcale nie zaprzecza wyżej wymienionym pragnieniom, lecz ułatwia ich osiągnięcie.

Z całej serii napisanej przez Dominique Loreau nie kupiłam tylko Sztuki minimalizmu, albowiem kosztuje w Empiku 46 złotych, a uważam, że albo minimalizm, albo książka za 46 złotych. Za to, jak zawsze w przypadku książek zbyt drogich, przekartkowałam ją na miejscu.

Wszystkie pozostałe przeczytałam. To cenna lektura wnosząca ważne spostrzeżenia w nasze skomplikowane, zalatane i przepełnione niepotrzebnymi rzeczami życie.

Myśl płynąca z całego cyklu jest prosta. Potrzebujemy o wiele mniej rzeczy niż sądzimy. Umiar i prostota otoczenia wpływają kojąco na nasze życie i dodają energii do pracy. Autorka w praktyczny sposób pokazuje, jak wprowadzić zmiany do swojego domu, pracy i sposobu dbania o zdrowie.
Najmniej podobała mi się Sztuka planowania, bo chociaż rozumiem konieczność spisywania celów i planów na kartce, to ma naprawdę zupełnie inną moc, niż planowanie w głowie, to jednak taka ilość najprzeróżniejszych list, jaka została tutaj zaproponowana mnie, szczerze powiedziawszy, przerosła.

Na koniec o Sztuce sprzątania. To zajęcie, za którym nie przepadam, a wykonywać muszę bez przerwy. Ciągle mam na tym polu jakieś zaległości, dlatego każda pomoc, nawet teoretyczna, jest w cenie. Chciałabym się podzielić patentem na sprzątanie ekologiczne.  Pojawiło się w naszym domu trochę przez przypadek na skutek podejrzenia o uczulenie na chemiczne środki czystości. Na początku wydawało mi się, że to będzie jakaś katastrofa i nigdy temu nie podołamy, ale szybko się okazało, że chemię naprawdę można zastąpić. Soda oczyszczona zamiast mleczka i płynu do naczyń, ocet do szkła. Badania nie potwierdziły uczulenia, ale chemia z domu wyleciała na dobre. Oczywiście, nie całkowicie. Używam kostek do zmywarki, bo nie mam pomysłu, czym można by je zastąpić, od czasu do czasu do grubszych zabrudzeń silniejszych środków. Ale większość myje się bez problemu odpowiednią szmatką, najlepiej z mikrofibry, ciepłą wodą, octem i sodą oczyszczoną. Zachęcam do przetestowania. Czego jak czego, ale więcej ilości mocnej chemii naprawdę mało kto w dzisiejszych czasach potrzebuje. A mniejsza zawsze jest korzyścią. Dla zdrowia i kieszeni.

0 comments