Fragmenty najnowszej powieści :)




Już w przedsprzedaży:)

 Z ogromną radością prezentuję Wam ostatni finałowy tom serii Willa pod kasztanem .


Światło gwiazd od wczoraj jest już w zapowiedziach i od wczoraj dzięki Wam na liście bestsellerów. Serdecznie za to dziękuję <3

To już ostatnia część serii i finał. Wszystkie wątki się zamkną, a tajemnice zostaną wyjaśnione.
Zapraszam Was teraz do przeczytania kilku fragmentów i do złożenia ostatniej wizyty w willi pod kasztanem. A tych, którzy czekali na ostatnią część, by zacząć czytać, zachęcam do rozpoczęcia czytania :) To już ten czas :)
Pozdrawiam Was serdecznie. Dajcie znać, czy dobrze dobrałam fragmenty i czy chcielibyście jeszcze :)

Pociąg ruszył, dziwnie szarpnęło, jakby maszynista dopiero się uczył, a pasażerowie siedzieli w starym fiacie, a nie najnowocześniejszym Pendolino. Dorota odruchowo złapała się za stoliczek pod oknem.

- Boi się pani prędkości? – zapytał jej towarzysz.

- Trochę – odpowiedziała szczerze, bo w sumie co jej zależało. To nie była biznesowa kolacja jej męża. Tu nie trzeba było uważać na każde słowo.

- To przecież nicość w porównaniu z tym jak prędko rozszerza się wszechświat – odparł, a ona spojrzała na niego ze zdumieniem. Takiej riposty się nie spodziewała. – Drobinka w porównaniu do tego, jak szybko pędzi ku ziemi światło gwiazd. Lub ze świadomością, że cały czas nasza planeta kręci się wokół własnej osi, jednocześnie zasuwając niewiarygodnie szybko po orbicie wokół słońca.

- To mnie pan uspokoił – roześmiała się serdecznie. – Przy tym sto sześćdziesiąt kilometrów, jakie osiąga ten pociąg, to rzeczywiście nicość.

- Z kosmicznej perspektywy wszelkie nasze problemy to drobinki – odparł mężczyzna. - Krótkość naszego życia wobec ogromu czasu, jaki już przeminął, małość naszej  planety krążącej w odmętach stale rozszerzającego się przeogromnego wszechświata.

- Kim pan jest? – zapytała ze zdumieniem i fascynacją.

- Astrofizykiem – odparł.

- Och! – zawołała z zachwytem. – Nigdy jeszcze nie spotkałam człowieka patrzącego na świat z kosmicznej perspektywy. Zawsze otaczali mnie mężczyźni twardo stąpający po ziemi. Liczyć umieli tylko pieniądze, nie gwiazdy.

Spojrzał na nią uważnie i uświadomiła sobie, że mógł fałszywie zinterpretować jej słowa. 


                                                            ***

- Nie lubię cię - usłyszała głos Patrycji, ledwo tylko weszła do kuchni. - Ale nie musisz dźwigać ciężkich garów, bo od tego ja jestem. Ty powinnaś dbać o zdrowie.

 - Nie pouczaj mnie - odpowiedziała Iwona stanowczo. – Najwięcej zdrowia to tak naprawdę ty mi napsułaś. - Teraz dobrze się czuję i wiem, co mogę zrobić, a czego nie.
Mama Bianki przewróciła wymownie oczami i poprawiła bardzo głęboki dekolt, by nieco zasłonił jej wciąż kuszące wdzięki.
- Ugotujemy ten obiad razem – mówiła dalej Iwona. - Choćby świat się miał zawalić.
- Poleżała byś lepiej trochę na słońcu  - poradziła jej Patrycja. – Strasznie blada jesteś. Na takie mimozy mężczyźni nie lecą. A do tego może wysoka temperatura by ci trochę jadu wysuszyła. Podobno promienie słoneczne pomagają na optymizm – dodała i zamieszała w garze z zupą.
Przysłuchująca się temu Kalina tylko westchnęła.


                                                                ***
  

Mógł stanąć przy Ani całkiem blisko, tuż obok. Tańczyć, wygłupiać się, wspólnie kąpać, leżeć na piasku ramię w ramię, ale i tak nie dał rady się zbliżyć się choć trochę. Przytulić, dotknąć. To samo dotyczyło słów. Dużo rozmawiali, opowiadali sobie o dzieciństwie, marzeniach, bardzo osobistych sprawach. A  jednak i w tej kwestii miał wrażenie, że omijają to co najważniejsze. Nawet nie mogą się do tych najbardziej istotnych tematów zbliżyć. To Ania ustawiła taką czerwoną linię i wiedział, że jeśli ją przekroczy dobry nastrój pryśnie.
 Jak miał jej cokolwiek wytłumaczyć, skoro musiał omijać wszystkie tematy, które go naprawdę interesowały? Na pierwszym miejscu  słów zakazanych oczywiście znajdowała się Bianka, żona jego brata. Podkochiwał się w niej potajemnie, gryząc ogromnie z powodu tego zakazanego uczucia. Ania o tym wiedziała i stanowczo oświadczyła, że dla nikogo nie będzie planem B ani produktem zastępczym.
 A przecież to zupełnie nie tak. Tamto uczucie okazało się głupotą, zawirowaniem, fałszywym zauroczeniem. To co Bartek przeżywał teraz, angażowało całe jego serce, umysł oraz ciało. Nigdy czegoś takiego nie doświadczył.
Zły był na cały świat, ale przede wszystkim na babcię Kalinę.  Tyle razy mu opowiadała, jaka to wspaniała jest prawdziwa miłość, namawiała go, by przestał wreszcie skakać z kwiatka na kwiatek i spróbował stałości. Posłuchał jej. Dał się skusić. 
I co? Okazało się, że ani trochę nie jest to przyjemny stan. Cierpiał teraz każdego dnia,  w nocy, a także w dzień. Ani na chwilę nie mógł zapomnieć. A wzajemność nawet się nie rysowała na horyzoncie. Zupełnie nie było jej widać.


                                                        ***

Dorota wróciła do domu z duszą na ramieniu. Gdy tylko postawiła nogę na dworcu w Krakowie, znów miała wrażenie, jakby przyjechała do zupełnie innego świata. A to wszystko, co wydarzyło się wczoraj, nie miało miejsca. Może tylko jej się wydawało, wręcz przyśniło, przeczytała o tym w jakiejś dobrze napisanej powieści, tak sprytnie skonstruowanej, że miała wrażenie, jakby wydarzyło się naprawdę.

 To, co zrobiła było do niej zupełnie niepodobne. A jednak okazało się faktem. Szybko się o tym przekonała. Kiedy tylko przekroczyła próg domu, w środku została dwójkę starszych dzieci. Konstanty pewnie był na zajęciach. A może nie chciał się angażować w ten konflikt. Wciąż uparcie studiował psychologię sportu, choć było wyraźnie widać, że to chyba nie jest coś, co ma szansę stać się jego życiową pasją.
 Normalnie Dorota bardzo by się ucieszyła z takich odwiedzin. Ale dziś poczuła się niezręcznie. Nawet się nie zapowiedzieli. To był oczywiście także ich dom, ale to ona teraz w nim mieszkała. Sprzątała i miała tu swojej osobiste rzeczy, prywatną przestrzeń.
Syn oraz córka weszli jak do siebie, otworzyli sobie drzwi własnym kluczem, na dodatek mieli dość nieprzyjemne miny. Siedzieli przy stole ponuro jak komisja do spraw przekrętów podatkowych. Ręce złożyli oboje w identycznym goście na blacie i spoglądali na nią surowo, jakby należały im się jakieś wyjaśnienia.
Dorota poczuła się znów jak  szesnastoletnia dziewczyna, która nie wróciła do domu na noc i teraz rodzice będą na nią krzyczeć.
- Dzień dobry - powiedziała spokojnie.
- Chyba nie mówisz poważnie, mamo - odezwał się Kajetan bardzo chłodnym tonem.
 Nigdy wcześniej się nie kłócili tak otwarcie. Zawsze rozmawiali ze sobą bardzo uprzejmie. Dorota dopiero teraz uświadomiła sobie, do jakiego stopnia mogły to być pozory. Od jak dawna poruszają wyłącznie bezpieczne tematy. O pogodzie, ciastkach, przedszkolu i małych domowych sprawach. A problemy każdy rozwiązywał sam.


                                                            ***
 



           Ponoć to, czego człowiek nie potrafi sobie wyobrazić, nigdy w jego życiu się nie spełni. Ta blokada z całą pewnością nie pozwalała im do tej pory ruszyć z miejsca.  Ale też przecież prawie wcale się nie znali, a przynajmniej nie od tej prawdziwej strony. Jak mieli myśleć o wspólnej przyszłości?

- Zmykaj do łazienki – powiedziała. – Długo nie będę czekać.

- Jestem nieubrany – bronił się.

- Przecież cię już widziałam w bokserkach. Wiesz, że są bezpieczne w mojej obecności.
 - A szkoda - przekrzywił głowę Bartek. - To są bardzo fajne bokserki, sto procent bawełny. Miałabyś z nich pożytek - puścił do niej oko.

8 comments

  1. Uwielbiam ten cykl i już nie mogę doczekać się, żeby sięgnąć po kolejną jego część. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Ja też się zżyłam z bohaterami. Niełatwo mi opuścić willę pod kasztanem :) Ale to już ostatnia część :)

      Usuń
  2. Muszę ją mieć. Zapowiada się pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Liczę, że spełni pokładane w niej nadzieje :) Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Więcej niż zachęcająco 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo intrygujące fragmenty. Bardzo chciałoby się czytać dalej. Książkę juz zamówiłam, wiec pozostaje tylko czekać. ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytam i dodam recenzję na blog, bo przecież nie zawsze mamy czas na tą siłownię, różnie życie układa scenariusze :)

    OdpowiedzUsuń