Było... Jest....


Czerwiec to dla mnie miesiąc pracy. W ciągu ostatnich tygodni kopałam, ryłam , posypywałam, sadziłam i wybierałam. Zrobiliśmy trochę takich rabatek. Teraz podlewam, bo wybrałam sobie na tworzenie ogrodu od podstaw rekordowo suchy rok. Wciąż u nas nie pada. Obiecuje, nadciągają pękate chmury, po czym idą gdzie indziej. Ratuję więc, co mogę. Roślinek żal, bo świeżo posadzone i jest ich sporo. Spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa. Pojechałam do szkółki roślin i wybrałam ulubione kwiaty.
To jeśli chodzi o marzenia. Oprócz tego niedawno ukazała się najnowsza powieść ,,Obca w świecie singli" i świeżutkie wznowienie ,,Drogi do marzeń" Do poczytania przy pogodzie, która nie sprzyja ukorzenianiu roślin, za to leżeniu w ogrodzie lub na balkonie owszem. A do tego jak wiadomo najlepsza jest książka.
Następne się piszą. Oficjalnie według planu świąteczna opowieść, a prócz tego nielegalnie inna, taka z serca, która jeśli ją skończę, pewnie też się ukaże. Wydawcy projekt bardzo się podoba.
Dzieci rosną, zdają egzaminy i pokonują każdy swoje wyzwania. Dzień Mamy był piękny w tym roku.
To tyle jeśli chodzi o słoneczną stronę życia.
Bo i u mnie czasem zachodzi słońce, choć jestem wielkim zwolennikiem cieszenia się każdym drobnym okruchem dobra.
Czerwiec jest jednak wyjątkowo obfity w trudne wieści.
Byłam mocno zaangażowana w leczenie pewnej chorej dziewczynki. Trzeba było zebrać dużą kwotę w krótkim czasie, by dostała lek, ratujący życie. Wydawało się to niemożliwe, ale udało się. Dobrzy ludzie pomogli, dziewczynka dostała lekarstwo. Ale choroba się nie poddała. Przegraliśmy tę walkę. Już nic nie da się zrobić.
Bliska mi osoba, niewiarygodnie dobry człowiek, ma nawrót choroby i wierzę mocno, że ostatni, że będzie zdrowa.
Inna bliska mi osoba dostała wczoraj trudną diagnozę.
Co jest z tym pięknym czerwcem? Dlaczego atakuje tak mocno? Nie pozwala cieszyć się w spokoju pogodą i dobrem. To banał, że życie jak warkocz przeplata pukle.
Ale tak właśnie jest.
U kogo dzisiaj wszyscy zdrowi, proszę, niech się uśmiechnie, w imieniu tych, którzy nie mogą.

3 comments

  1. Uśmiech na twarzy Jest, ale trudne chwile też niełatwe do pokonania. Cieszę się tym co mam w tej chwili i tymi osobami które mnie otaczają dziś bo niedługo ich nie będzie. Pozdrawiam z 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja uśmiecham się po spotkaniu z cudownym autorem i pięknym człowiekiem. Dzisiaj byłam na spotkaniu w bibliotece w Kamieniu Pomorskim. To wrażenie, kiedy spotykasz autorkę książek, ktore wzruszają swoimi historiami- bezcenne.
    A po spotkaniu powrót do pewnej sagi:).

    OdpowiedzUsuń