Podejmuję pewne wyzwanie i zamierzam przyznać się publicznie, żeby mieć dodatkową motywację, bo podchodzę do tego nie po raz pierwszy w życiu i jak dotąd nigdy się nie udało.
Jak większość z Was pewnie wie, bardzo kibicuję naszej drużynie narodowej. Przeżyłam jako kibic wiele chudych lat i sporo rozczarowań, tym bardziej więc teraz cieszę się ich dobrą formą. Nie ma co napędzać spirali oczekiwań, ale po raz pierwszy jest potencjał, widowisko i radość.
Przezywamy teraz mundial ze wszystkimi towarzyszącymi temu emocjami. Ponoć tam na miejscu jest niezwykle. Chciałabym to przeżyć. W tym roku nie mam szans. Ale za cztery lata znów będą mistrzostwa. Robert Lewandowski powiedział, że zamierza na nich zagrać. Trener Nawałka, że zostawił w kraju wielu piłkarzy, którzy się rozwijają i w przyszłości dołączą do kadry. Nadzieja jest.
Ponieważ kolejne rozgrywki odbędą się w USA i Kanadzie, tym co muszę zrobić jest opanowanie języka angielskiego. Nie znam go i czuję się jak ostatnia osoba na planecie, która ma ten problem. Miałam pecha. W szkole podstawowej nie mieliśmy angielskiego, w liceum w humanistycznej klasie był tylko francuski, a na studiach można było tylko kontynuować język z liceum. I tak zostałam z boku, obok głównego nurtu. Oczywiście próbowałam sama, chodziłam na kursy, do różnych szkółek, ale nigdy nic z tego nie wynikło.
Rzucam więc sobie wyzwanie. Mam cztery lata, żeby się nauczyć angielskiego i do specjalnej skarbonki nazbierać na bilety :) Chcę to zobaczyć na żywo :) Kto będzie trzymał kciuki? A moze ktoś chciałby się przyłączyć?
Oprócz tego z dobrych rzeczy zakwitł mi barwinek, choć to na niego nie pora :)
I posiałam obok domu łąkę kwiatową. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie można tego kosić i na razie wygląda jak duża trawa. Ale to same polne kwiaty, które niebawem zakwitną. To wyjątkowy widok i czekam na niego z utęsknieniem. Rekordowa tegoroczna susza nie pomaga. Na razie zaczynają kwitnąć jakieś białe kwiatki, których nazw nie znam i pojawiły się pierwsze dwa fioletowe na dobry początek :) Czekamy, co będzie dalej :)
I na koniec jak to w życiu, trochę rozczarowań. Ciężko czasem dociec, co kieruje ludźmi. zrozumieć ich motywacje dojść do prawdy, gdy się z każdej strony dostaje sprzeczne wersje, a nie było się świadkiem. Czeka mnie tydzień niełatwych decyzji.
Czekam na wieści od Was. Co słychać? Sądzicie, że uda mi się z wyzwaniami? Wszelkiego rodzaju :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzymam kciuki. Po spotkaniu autorskim z Panią jestem pewna, że się uda.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i ciepło pozdrawiam :) Może jeszcze kiedyś uda się osobiście :)
UsuńTrzymam kciuki! :) Za angielski, kadrę, wyjazd i inne małe i większe sukcesy :) jak w "Obcej w świecie singli" :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kcuiki. Ja z angielskim też mam problem. W ogóle z językami obcymi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wyjdzie to Pani lepiej niż naszej drużynie :(
OdpowiedzUsuńI zazdroszczę zapału, jestem z pokolenia co to tylko w szkole trafiła na język rosyjski, na studiach trochę niemieckiego i włoskiego ale pozostałam na poziomie poradzenia sobie z zakupami w sklepie :)
Mam pytanie czy jest ciąg dalszy Francuskiej opowieści ? Jestem ciekawa jak potoczą się losy Aleksa :)
Pozdrawiam
Annia