Spotkałam w pociągu - o wdzięczności dzieci, czy można na nią liczyć

Od dawna marzył mi się taki cykl. Sporo jeżdżę po Polsce pociągami. Kierowca ze mnie raczej taki stacjonarny, a pociągi coraz fajniejsze. Jest to miłość odwzajemniona. Ja się dobrze czuję podczas podróży, a pociągi bardzo rzadko mi się spóźniają. Często spotykam ciekawych ludzi i toczą się niezwykłe dyskusje. Czasem uczestniczę, czasem tylko słucham. To prawdziwe życie w pigułce.

O wdzięczności dzieci

Ostatnio rozmawiały dwie kobiety, spierając się na temat wdzięczności ze strony dzieci. Jest sprawą wiadomą i już raczej dla nikogo nie stanowi tajemnicy, że przyszłe emerytury będą niskie. Kto może, powinien jak najwcześniej zacząć oszczędzać. Niektórzy w tej kwestii liczą na pomoc dorosłych dzieci. I o to właśnie, dość ogniście, spierały się moje towarzyszki podróży.
Jedna twierdziła, że nie ma na co liczyć. Dzieci są zasadniczo niewdzięczne. Przytaczała z żarem w oczach wiele strasznych przypadków, gdy ktoś miał pięcioro czy wręcz siedmioro dzieci i wszystkie poszły w świat, zostawiając starych rodziców na pastwę losu.
Druga mówiła, że ona na to liczy. Ale głos jej drżał. Wyraźnie bała się, by nie zapeszyć. Nie miała pewności, co przyniesie przyszłość.
Dla mnie to też temat, który wciąż jest teorią. Ale za to znam się trochę na temacie wdzięczności. Wiem, że nie jest to kwestia liczenia. Na nią czy też na siebie.
Dzieci okazują wdzięczność, jeśli zostaną tego nauczone. A uczą się przede wszystkim od nas. Czy jesteśmy wdzięczni tym, którzy nam pomagają, okazują życzliwość? Czasem są to rodzice, bywa, że właśnie na nich liczyć nie możemy. Ale obok każdego człowieka jest ktoś, kto wyciąga do niego rękę. Czasem w małych sprawach. Bywa, że jeśli za małe nie jesteśmy wdzięczni, większych nigdy nie dostaniemy.
Czy pokazujemy dzieciom, czym jest postawa wdzięczności. Jak to robić? W jakich słowach i czynach? Czy sami opiekujemy się rodzicami? Jak o nich mówimy do swoich dzieci?
Wdzięczność to trudna życiowa lekcja. Większość ludzi ma postawę: należy mi się, wciąż mam za mało, nic wiele nie dostałem. Są często ślepi na starania innych, uważają, że wszystko, a nawet więcej po prostu im się należy. Sami rezygnują z potężnej życiowej siły, jaką jest wdzięczność. Uspokaja ona serca, pozbawia je wiecznych pretensji, sprawia, że zaczynają przyciągać tak zwane szczęśliwe zbiegi okoliczności. I zaczynają doświadczać wdzięczności od innych, w tym także własnych dzieci. Jest wielkim ryzykiem liczyć w tej kwestii na łut szczęścia. To bardziej umiejętność, którą dobrze jest jak najwcześniej zacząć ćwiczyć.
A jakie jest Wasze zdanie? Której z moich towarzyszek byście przytaknęli, a z którą spierali?  A może macie jakieś swoje fajne patenty na wdzięczność. Doświadczyliście jej? Liczycie na nią? Podzielcie się.
Z wyrazami wdzięczności serdecznie Was pozdrawiam i życzę dobrego dnia :)

4 comments

  1. Głęboko wierzę że przekazane dobro wraca do nas ze zdwojoną siłą. Wiele razy doświadczyłam tego.. Mam szczęście posiadać dobrych ludzi obok siebie na których wiem że zawsze i wszędzie mogę liczyć z wzajemnością oczywiście. Przekazuję to również Moim dzieciom i widzę że przynosi to efekty.. A czy liczę na coś na starość Może na ten obiecany przez Mojego starszego syna dom z basenem hi hi. Nie uważam że coś po prostu Mi się należy, Moja babcia mawiała zabierzesz tyle ile zasiałaś. Z dumą mogę powiedzieć że już powoli zbieram. Dumna ja ♥️Uroki bycia mamą trójki dzieci ♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. My jako dzieci powinniśmy być wdzięczni za trudy wychowania ,za wszystko .To jest właśnie miłość do rodziców

    OdpowiedzUsuń