O mężczyźnie, który codziennie jadł śniadanie z inną kobietą



Za mną targi i w następnym poście zbiorę wrażenia , pokażę zdjęcia i zamieszczę relację na temat spotkań z Wami i tego wspaniałego święta miłośników książek. Teraz wracam pociągiem do Krakowa i chciałam się podzielić innymi wrażeniami. Odpowiadającymi w pewien sposób na ulubione pytanie spotkań autorskich : skąd się biorą inspiracje do książek?
Otóż podczas targowych dni spałam w miejscu, gdzie nie było żadnego baru, więc na posiłki chodziłam do pobliskiej restauracji. Ulica Chmielna w Warszawie, stara i z tradycjami, obfituje w takie miejsca. Znalazłam sobie jedno tuż za rogiem, klimatyczne i ze wspaniałym jedzeniem. Usiadłam pierwszego dnia w piątek, późnym popołudniem z zamiarem spokojnego zjedzenia czegoś pożywnego, a lekkiego jednocześnie. Nie szukałam obserwacji, byłam zmęczona po podróży. Ale chwilę później wszedł mężczyzna po pięćdziesiątce w pięknej, modnie zmiętej koszuli z lnu, podobnie dobrej jakości spodniach i mokasynach wartych moją miesięczną pensję z gimnazjum. Na szyi powiewał mu zabójczo firmowy szaliczek. Spotkał się z kobietą mniej więcej w jego wieku i zmówił pięć grubych amerykańskich placków w syropie truskawkowym z sałatką owocową i bitą śmietaną. Mój czujnik zaświecił na czerwono, bo bez powodu mężczyźni nie jedzą takich kolacji. Kobieta po przeciwnej stronie wyglądała na żoną. Miła, spokojna, sprawiała wrażenie takiej, co to przez ostatnie trzydzieści lat prała, gotowała, sprzątała, nosiła na rękach ząbkujące dzieci, podczas gdy mąż rozwijał firmę. Zmienił się ustrój, powiało nowym wiatrem, miał szczęście, podjął parę dobrych decyzji i znalazł się w innym świecie. Dowiedział się, co to naturalny len i modne buty, poczytał poradników o rozwoju. Ona została w domu. Pierwsza zauważyła, że w związku źle się dzieje, ale nie wiedziała, jak to zmienić. Widać było, że niewiele ich łączy, rozmowa się nie kleiła, a mężczyzna pocieszał się słodkościami.
Wyszli osobno, najpierw ona, potem on. Być może powiedział jej, że jeszcze wraca do pracy. Zapomniałabym o sprawie, ale następnego dnia przyszłam w to samo miejsce na śniadanie. Mężczyzna też tam był. W tej samej lnianej, trochę tylko mocniej wymiętej koszuli. Najwyraźniej nie zdążył do domu. Towarzyszyła mu młodziutka dziewczyna, na oko studentka. Śliczna, dziewczęca, świeża. Gość zamówił na śniadanie pieczone kiełbaski, trzy jajka, serek ze szczypiorkiem, dużą kawę i sałatkę z kurczakiem. Widać noc była emocjonująca i zmordował się chłopina. W czasie śniadania iskry latały między nimi. Dotknięcia dłoni, spojrzenia pełne soczystych aluzji.
Wieczór spędziłam na targach, a potem z przyjaciółmi, nie wiem więc, z kim zjadł kolację. Ale rano znów tam był. Przy tym samym stoliku. Z kolejną kobietą. Miała  około trzydziestu lat i wyglądało mi to na związek dusz i intelektu, bardziej niż ciał. Nie dotykali się, ale bardzo dużo rozmawiali, śmiali się. Zamówił sałatkę z kaszą gryczaną i bezglutenowym pieczywem oraz koktajl ze szpinaku. Mężczyzna miał nową, również lnianą, ale świeżo wyprasowaną koszulę, z czego można wnioskować, że albo na chwilę wpadł do domu, albo u kobiety, z którą tak dobrze się rozumiał, ma swoją szafę.
Wpływ relacji z kobietami na jego posiłki był niezwykły, mimika bogata, życiorys obfitujący w szczegóły. Nie napisze o nim, bo go nie polubiłam i wy też nie chcielibyście pewnie czytać o takim zdrajcy o wielu obliczach. Ale opowieści  są wszędzie. Nie wszystkie warte, by je spisać, ale często bardzo ciekawe. Ludzie nieustająco mówią do mnie, opowiadają o swoim życiu. Nawet jeśli mnie nie widzą, bo siedzę gdzieś z boku i nawet wtedy gdy nie wypowiadają do mnie ani słowa.

4 comments

  1. Ileż obserwacji z jednego warszawskiego weekendu :)
    Czekam na relację!
    A w wolnej chwili zapraszam na recenzję :) http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/05/krystyna-mirek-cena-szczescia.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Żałuję że ominęły mnie targi ksiazki ale nawet nie miałabym możliwości na nich zawitac... Za to spędziłam weekend w ,,Jabłoniowym sadzie". Po zakonczeniu trzeciego tomu odkryłam Pani Blog. Dlatego chcialam napisac i podziekowac za przemiła lekture. Teraz chetnie sięgnę po kolejne Pani książki. Bardzo serdecznie pozdrawiam. Czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za te słowa i witam na blogu :) Proszę się rozgościć :)

      Usuń