Czy Mickiewicz byłby dzisiaj celebrytą?

Tak się dzisiaj zastanawiam od rana, analizując nasz rynek wydawniczy, jak by sobie poradzili nasi klasycy we współczesnych realiach.

Moim zdaniem Adam Mickiewicz byłby celebrytą. Miał prawdziwy dar, potrafił być duszą towarzystwa. Improwizował na bankietach, czarował kobiety, lubił bywać i cieszył się uznaniem środowiska zarówno w Polsce jak i na emigracji. Myślę, że pisałby prozę, bo lubił być w głównym nurcie i zapewne umiałby celnie zdiagnozować nasze polskie realia. Kto wie, może i teraz byłby na emigracji, innej zarobkowej i tęskniłby za krajem tak samo pięknie? Pewnie miałby wiele romansów z ponętnymi mężatkami i pisałyby o tym brukowce. Nie wiem, kto ma teraz w wielkim świecie najpiękniejszą i najbardziej fascynującą żonę, ale może spać spokojnie. Póki co nasz wieszcz mu nie zagraża.

Sienkiewicz okupowałby zapewne listy bestsellerów w sposób trwały i zarabiałby wielkie pieniądze, co mu się za życia słusznie należało, a nigdy nie zostało w pełni dane. Krytycy nie zostawiliby na nim suchej nitki, ale rzesze wiernych czytelników stałyby za nim murem. Myślę, że miałby świetne spotkania autorskie, prowadzone dowcipnie, z celnymi komentarzami ( i z pewnością żona by mu nie uciekła w noc poślubną - ale to tak na marginesie)

Orzeszkowa by nie przetrwała. Rozwlekłych opisów świat współczesny nie wybacza i nie pomoże nawet poruszanie ważnych problemów ani niewątpliwy talent do tworzenia arkadyjskich klimatów.

Norwid skończyłby dokładnie tak samo. Myślę, że dzisiaj też ubierałby się na czarno, czesał wyłącznie palcami, chodził po kawiarniach w poszukiwaniu literackiego ducha, którego dawno już tam nie ma. Pisałby nocami i utykał swoje poezje w kieszeniach, nie mógłby znaleźć wydawcy, bo na poezję nie ma rynku, a on nigdy by nie zdradził swoich ideałów. Snułby się po tym świecie i dzisiaj kompletnie niezrozumiały, cierpiał nędzę, imał przypadkowych zajęć i kto wie, może nawet teraz umarłby na gruźlicę, z wycieńczenia fizycznego i z powodu duchowego smutku.

Miłosz i dzisiaj by wyjechał i miał w stosunku do ojczyzny sporo zarzutów. To taki kraj, można kochać do ostatniego tchu, ale powodów do krytyki też dostarcza jak mało który.



Taką wielką powieść współczesną, o której marzą od lat krytycy, i wciąż nie powstała, napisałby pewnie
Reymont. Nie o chłopach zapewne, ale o innym środowisku reprezentatywnym dla naszych czasów, z uniwersalnym przesłaniem, emocjami, namiętnościami i szerokim tłem społecznym. Czy osiągnęłaby sukces komercyjny? Jeśli dobry redaktor skasowałby dłużyzny, z pewnością tak.

To tylko takie moje przypuszczenia, a Wy jak sądzicie?

Różnie można oceniać współczesny rynek wydawniczy i literacki świat. Wiele w nim kontrowersji, nie wszystko jest sprawiedliwe. Mamy jednak coś niezwykle cennego, co nie zawsze było dane. Wolność. Zarówno wyboru gatunku, jak i sposobu pisania, własnego miejsca, wydawcy, priorytetów i celu swojej twórczości. Trzeba być gotowym na poniesienie konsekwencji, ale każdy z nas może jednak wyboru dokonać i podjąć własną decyzję. Dla mnie to bardzo cenne.

2 comments

  1. Z Orzeszkową święta racja: nadawałaby się na nawiedzoną prelegentkę w Klubie Seniora ( z całym szacunkiem dla Siwego Włosa ).Norwid....Coż. Gdyby ufundował sobie sam popiersie w przemyślanym miejscu ( medialnym) z podpisem: "Masz dość prozy życia? Uczyń ze swegożycia wiersz"może i ktoś by to kupił ;) . Dziś by istnieć autor potrzebuje oprócz talentu ...skutecznego marketingu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, chociaż wątpię, czy Norwid umiałby funkcjonować w realiach skutecznego marketingu, w końcu w jego czasach też przecież był mecenat i inne sposoby zdobywania funduszy, promowania swojej twórczości, on nawet próbował, ale nigdy dość skutecznie. Szkoda, bo to był naprawdę wielki człowiek z niezwykłym talentem, a nie doczekał prawdziwej recepcji swoich dzieł.

      Usuń