Tajemnica szczęścia

Koniec roku sprzyja życiowym podsumowaniom, zwłaszcza jeśli zastaje człowieka  już u schyłku życia, kiedy wiele rzeczy widać lepiej, a czas zdążył już zweryfikować wybory. Dzisiaj w krótkim odstępie czasu wysłuchałam dwóch opowieści o tajemnicy szczęścia w miłości, który to temat mocno mnie interesuje zawodowo i prywatnie. Wnioski były tak zdumiewające, że postanowiłam się nimi podzielić.
Pierwsza z kobiet, z którymi rozmawiałam,  wyszła za mąż z wielkiej miłości wbrew protestom bliskiej i dalszej rodziny.  Najpierw młodzi małżonkowie byli bardzo szczęśliwi, ale potem brak własnego kąta, złośliwa teściowa, problemy finansowe i inne szare problemy zabiły uczucie.
                ,,Gdybym dzisiaj wychodziła za mąż byłabym bardziej rozsądna – powiedziała na koniec moja rozmówczyni. – Patrzyłabym, co ten mężczyzna ma, czy utrzyma rodzinę. Miłości do garnka nie włożysz”  – zakończyła.
Nie minęło pół godziny i usłyszałam drugą opowieść. Ta kobieta z kolei związała się z mężczyzną  z własnej woli, ale bez specjalnego entuzjazmu, kierując się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem i radami rodziców. Niczego jej nie brakowało. Teściowie wybudowali piękny dom, mąż pracował, regularnie przynosił do domu wypłatę, szybko pojawiły się na świecie dzieci, zdrowe i udane. Tylko szczęścia brakowało. Udawanie uczuć, pustka, brak miłości spowodowały depresję, a potem inne poważne problemy zdrowotne.
,,Gdybym dzisiaj mogła wybierać, kierowałabym się tylko sercem. Wszystko inne nie jest nic warte” – powiedziała mi kobieta z wielkim przekonaniem.
No to rzeczywiście jestem teraz mądrzejsza – pomyślałam sobie, ale jeszcze dałam szansę kolejnej osobie. Specjalnie znalazłam taką, która, w mojej zewnętrznej ocenie, miała jedno i drugie. Miłość i pieniądze. Zapytałam ją o opinię.  
,,Szkoda gadać – podsumowała swoje życie. – Zawsze było ciężko.Nic tylko praca i praca. Prowadzenie firmy, wychowywanie dzieci, pilnowanie męża, na którego ciągle polowały jakieś panienki. Ciężki los".
Potem odwiedziła mnie znajoma , która przyszła pożegnać się przed powrotem do Niemiec.
,,Zazdroszczę ci, że nie musisz emigrować – powiedziała. – Tu w Polsce życie jest takie sielankowe i o wiele prostsze".
Masz ci los – pomyślałam – bo w głowie wciąż dźwięczały jeszcze świąteczne zwierzenia rodaków marzących o wyjeździe za granicę, gdzie życie ponoć jest dużo łatwiejsze.
Wciąż słyszę takie opowieści i już od dawna wiem, że szczęście w niewielkim tylko stopniu zależy od zewnętrznych okoliczności, miejsca zamieszkania, stanu konta. Poza sytuacjami skrajnymi jak wojna, głód, śmiertelna choroba – nasze szczęście w znacznym stopniu zależy od nas.  Od umiejętności doceniania tego, co się ma, zanim się zażąda więcej, od pracowitości, wytrwałości i mądrości życiowej. Umiejętności prawidłowego określania życiowych priorytetów i stawiania sobie właściwych celów. Ważny jest też kręgosłup moralny, który porządkuje życie i ułatwia podejmowanie decyzji.
Nie wierzę w idealne życie, spełnienie wszelkich pragnień i zachcianek, znalezienie na ziemi takiego miejsca, gdzie problemy nie istnieją i takiego człowieka, który nie ma żadnych wad. Ale wierzę w szczęście i miłość oraz to, że można je zbudować.
Dobrych decyzji, szczęśliwej miłości i szczęścia pod każdą szerokością geograficzną życzę wszystkim w Nowym Roku 2014.

7 comments

  1. Dobrze ujęte :)
    Jedni chcieliby tego co mają drudzy. A drudzy oddaliby pierwszym z kolei. Niestety nigdy nie jest idealnie. Gdybym ja opowiedziała Pani historię swojego życia byłaby kolejną, inną niż poprzednie. Życie...
    Szczęśliwego Nowego Roku!

    P.S. Mam niespodziankę, ale to podzielę się na początku stycznia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Historii życia bardzo lubię słuchać. Tak jak Pani napisała, każda jest inna i z jakiegoś powodu wyjątkowa. Ale po latach widać, że mają też pewne cechy wspólne, mechanizmy i zasady, które się najczęściej sprawdzają. Tych szukam najbardziej, zawierają cenną mądrość, która pozwala uniknąć niektórych życiowych powikłań.
    Pozdrawiam serdecznie i również życzę wszystkiego, co najpiękniejsze w Nowym Roku.
    A na niespodziankę oczywiście czekam :) To jest coś, co nie tylko Tygryski lubią najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest już niespodzianka :) Ja cieszę się bardzo, zastanawiam się jednak na ile to dla Pani będzie niespodzianką? :)
    http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2014/01/stosikowo-z-grudnia-2013.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam i czuje się trochę zestresowana, to moje ,,najpierwsze" książki, czy się spodobają wytrawnej recenzentce, nie wiem. Ale chciałabym tylko podpowiedzieć, że pierwsza część to ,,Prom do Kopenhagi", a ,,Polowanie na motyle" to kontynuacja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie tam wytrawna.... :) Ale dziękuję za miłe słowo. Nie ma powodu do stresu, każdy pisarz ma przecież swój debiut... I dziękuję za podpowiedź :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech się darzy... literkowo, książkowo, zawodowo, rodzinnie, po prostu szczęśliwie własnym szczęściem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziękuję i również życzę wszystkiego, co najpiękniejsze:)

    OdpowiedzUsuń