Książki z poczuciem humoru:)


Wśród wielu książek pomagających przetrwać na tym świcie pełnym trudnych wyzwań i pracy, w ścisłej czołówce plasują się te, które potrafią sprawić, że czytelnik uśmiechnie się, roześmieje, a czasem nawet dostanie nieopanowanego napadu śmiechu.
To wielka sztuk i tym autorom, którzy potrafią to sprawić należy się cześć i chwała. Dać komuś chwilę radości i wytchnienia czasem znaczy więcej niż napisać rozprawę filozoficzną.
Na mojej subiektywnej liście rankingowej wysoką pozycję zajmuje Joanna Chmielewska. Dzisiaj to już wcale nie takie oczywiste jak kiedyś. Z morza książek, które napisała zaledwie kilka nadaje się do czytania, ale za to są one naprawdę wyjątkowe.
Jej najlepszy czas twórczy to lata pomiędzy 1972 a 1979 czyli zaledwie siedem lat. Stworzyła wtedy niepowtarzalne powieści, tworząc przepis na bestseller, którego jak na razie nikt inny prócz niej nie potrafił zrealizować.
Cięty język, błyskotliwy humor, wartka akcja ze skomplikowanymi czasem absurdalnymi zdarzeniami wywołującymi salwy śmiechu. Wyraziści bohaterowie i zagadka kryminalna. Jej niektóre powieści to prawdziwy majstersztyk.
Pierwsza warta polecenia to Całe zdanie nieboszczyka 1972, następnie Wszystko czerwone 1974, Romans wszech czasów 1975, a także przeznaczone dla młodzieży, ale bawiące każdego bez względu na wiek : Zwyczajne życie 1974, Większy kawałek świata  1976, Nawiedzony dom 1979 i powstałe dużo później jedyne w swoim rodzaju biografie. 
Jest jeszcze kilka, które mogą się podobać, ale to już zależy od gustu i indywidualnych upodobań. Autorka wydała w sumie około sześćdziesięciu książek, prawie każda stawała się przebojem, choć wiele z nich było naprawdę słabych. Ale iskierki geniuszu tliły się jeszcze i czytelnicy kupowali zwabieni nadzieją, że może tym razem znów jej talent zabłyśnie z całą mocą.
Choć czasem żal, że pisała tak dużo i momentami słabo, to z całym szacunkiem chylę czoła przed tą która przez wiele lat wygenerowała tyle salw śmiechu, że gdyby można było z nich strzelać z pewnością bylibyśmy potęgą militarną.

1 comment

  1. W całości przeczytałem tylko "Lesia" i muszę przyznać, że był świetny. Kilka innych książek Chmielewskiej zaczynałem i nie kończyłem, bo przynudzały. Uważam jednak, że prawdopodobnie gdyby nie jej słabe książki, nie powstałyby te genialne. Wydaje mi się, że twórca przed pokazaniem efektu pracy szerszej publiczności, rzadko jest w stanie określić, czy wygenerował coś dobrego, a już tym bardziej czy śmiesznego...

    OdpowiedzUsuń